A co ze zbawieniem mieszkańców wspomnianej diecezji Trewir?
Raz po raz spotykam się z opiniami, że katolik nie powinien płakać nad kościołami zamienianymi w puby. Taka kolej rzeczy. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz coś takiego zdarza się w historii Kościoła. Po świetności Kościoła w Afryce Północnej czy na terenach dzisiejszej Azji Mniejszej zostały tylko resztki zasypane piaskiem pustyni. Z podobnym procesem mamy obecnie do czynienia na zachodzie Europy. Na przykład diecezja Trewir jeszcze niedawno miała kilkaset parafii, a dzisiaj, po połączeniu wielu, jest ich znacznie mniej. Podobnych przykładów każdy, kto choć trochę interesuje się sprawami Kościoła, może podać bez liku. Zwolennicy przedstawionego na wstępie poglądu uważają, że nie ma się czym przejmować. Zależnie od czasu i miejsca wspólnoty chrześcijańskie rozkwitały, by następnie zmarnieć. Wiem, że tak było w historii, a teraz dzieje się na naszych oczach, ale łatwość, z jaką niektórzy przechodzą do porządku nad tymi zjawiskami, nie daje mi spokoju. Ks. Wojciech Węgrzyniak w rozmowie z „Gościem” przytacza wiele biblijnych argumentów za – jak to nazwałem – łatwym podejściem do problemu. Na przykład kiedy św. Piotr zapytał o los św. Jana: „Panie, a co z tym będzie?”, usłyszał ni mniej, ni więcej: a co cię to obchodzi (ss. 20–22).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.